Ostatnio w prezencie dostałam mnóstwo skórzanych resztek tapicerskich. Od dawna miałam już pomysł na patchworkową torbę. Po wielu stoczonych walkach z różnymi maszynami została ona w końcu uszyta :) Skóry są bardzo grube i łatwo nie było, ale obeszło się bez pomocy kaletnika. Przynajmniej mam satysfakcję, że od początku do końca zrobiłam ją sama. Uwielbiam skóry, takie rzeczy przynajmniej służą latami i zawsze dobrze wyglądają. Torba jest solidna, skradła moje serce i już czuję, że będzie moją ulubioną :)
Dodatkowo wypróbowałam tu mój najnowszy zakup - wypalarkę do skóry. Świetna zabawa, można ozdobić w ten sposób wiele rzeczy, ja na torbie wypaliłam koniczynki.
Wszyszła Ci świetnie, nic dziwnego,że od razu skradła twoję serce:-) super:-)
OdpowiedzUsuńSwietna! I dalo sie ja uszyc na zwyklej domowej maszynie?
OdpowiedzUsuńkomputerowa nie chciała szyć, więc patchwork szyłam na starym łuczniku, ale na końcu już się buntował :) całość zszyłam na Janome 423S - czołg, nie maszyna, szczerze polecam :)
UsuńAcha, wiec jednak trzeba by sie zaopatrzyc w silniejsza maszyne ;) Na razie skorzanych resztek nie mam, wiec i z maszyna poczekam, hi, hi, hi :) Dziekuje za odpowiedz i pozdrawiam.
UsuńTorba pierwsza klasa:) Też kupiłam sobie wypalarkę, chociaż jeszcze jej nie odpalałam. Mocno śmierdzi skóra, jak się ją wypala?
OdpowiedzUsuńdymek leci i trochę śmierdzi ale da się wytrzymać :)
Usuńuwielbiam ją. Chyba jest też moją ulubioną, chociaż nie jest moją:D
OdpowiedzUsuńno tak.. w końcu to patchwork :D
UsuńRewelacyjne połączenie różnych rodzajów skór!
OdpowiedzUsuń